Umarł za mnie

Co czuje człowiek, któremu ktoś ratuje życie lub za niego umiera? Ludzie, którzy mają za sobą takie doświadczenie, mówią często o powtórnym narodzeniu, o pragnieniu rozpoczęcia wszystkiego od nowa, o zerwaniu z czynionym wcześniej złem, o świadomości daru, o otrzymaniu nowej szansy, o konieczności spłacenia długu. A ja? Co czuję? Przecież za mnie też Ktoś umarł. Umarł za mnie Bóg! I podarował mi nie kilka dni, miesięcy czy nawet lat życia, ale całą wieczność. Czy w świetle tego wydarzenia kształtuję i przeżywam każdy swój dzień? Czy w świetle tej śmierci żyję? Od tamtej chwili, w której „słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek”, a „Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” i „wyzionął ducha” (Łk 23,45-46) już nikt nie może żyć tak, jakby nic się nie wydarzyło. Bo wydarzyło się bardzo wiele! On cierpiał i umarł w straszliwych mękach, abyśmy mogli żyć wiecznie. Rozpoczynający się Wielki Tydzień jest dobrą okazją do refleksji na ten temat.

Wasz Proboszcz O. Andrzej Mikołajczyk O.Carm
Niedziela Palmowa – rok C 14.04.2019

01_Chyżne