Radość zauważonego

W Jerycho pokazują pielgrzymom  ogromne drzewo sykomory. Nie pamięta ono tamtych czasów, choć liczy sobie wiele setek lat. Robi wrażenie – ogromne, wysokie, rozłożyste. Jego pstre konary tworzą wspaniałą plątaninę, w której ukryć się łatwo i równie łatwo z niej obserwować, co dzieje się na dole. Nie zauważyli ludzie Zacheusza. Bo ich oczy skierowane były na przybywającego do miasta Jezusa. A On widział wszystko. Przecież nie tylko oczyma patrzył. Zacheuszu, zejdź prędko! Ale wpadka! Znaczny człowiek, bo zwierzchnik ówczesnego urzędu podatkowego, siedzi na drzewie! Jaką miał wprawę w łażeniu po drzewach? I to takich? Wszyscy, którzy Zacheusza nie lubili, a była to zdecydowana większość mieli powód do uciechy. Zejdzie? Spadnie? Rozedrze swój elegancki chałat? Brodą o gałęzie zaczepi? A może i nogę złamie? Czego pewnie niejeden mu życzył.

Tymczasem Zacheusz zeszedł z pośpiechem i przyjął Jezusa rozradowany. Była to radość zauważonego. Radość każdego i każdej z nas, że jak Zacheusza Jezus dostrzegł w gęstwie konarów, tak i mnie. Radość zauważonego – moja i twoja radość. Zauważył mnie Ten, który sam jest źródłem i początkiem Dobra. I czujesz się wtedy zmuszony,  by naprawić wyrządzone krzywdy i odbudować zniszczone dobro. Właśnie tak zachował się Zacheusz, człowiek dobry, choć grzeszny; człowiek, który na szczęście nie zdołał się ukryć ani przed Bogiem, ani przed sobą. Czego i tobie życzę.

Wasz Proboszcz O. Andrzej Mikołajczyk O.Carm
31 niedziela zwykła – rok C 3.11.2019

01_Chyżne