Bezgrzeszność

Widziałem ludzi, którzy gdy zapomnieli wyprowadzić swojego pieska na spacer, brali go potem na kolana i ciepłym, serdecznym głosem mówili: „niech piesek się nie gniewa na pana. Pan już będzie dobry i będzie kochał pieska”. Widziałem jak przy tym całowali pieska. Często ci sami ludzie nie chodzą do kościoła latami, nie modlą się, łamią chrześcijańskie zasady moralności, a przy tym są mocno przekonani, że nic złego nie robią, że są to w istocie drobne grzeszki, którymi nie ma co się przejmować. Dlaczego tak jest?  Otóż między innymi dlatego, że przejmujemy się Panem Bogiem tak jak zeszłorocznym śniegiem. „ Nie byłem w kościele?  Przecież  to drobiazg! Nie odmówiłem pacierza? No, nie przesadzajmy, przecież to żadna zbrodnia”…

Aby zabezpieczyć się przed takim „znieczuleniem” sumienia warto pamiętać o tym,  by rachunek sumienia i sama spowiedź nie były dla nas jedynie sporządzaniem bezosobowego bilansu życia duchowego. Ma to być spotkanie z żywym Jezusem, którego chcemy za coś przeprosić.

Refleksje o naszej pozornej bezgrzeszności podjąłem w niedzielę Miłosierdzia Bożego. Chciałbym zapobiec sytuacji, w której ktoś mógłby błędnie pomyśleć, że ten temat jego nie dotyczy. Boże miłosierdzie jest potrzebne nie tylko pragnącym odmienić swoje życie przestępcom, prostytutkom, oszustom, złodziejom…NIE! To ratunek dla nas wszystkich. To szansa dla ludzi wewnętrznie uczciwych. Bo każdy z nas jest duchowym nędzarzem. Jak radosne przesłanie Ewangelii mówi nam, że bogaty w miłosierdzie Bóg z ojcowską dobrocią i troską pochyla się nad nami. Jesteśmy prochem, ale Bóg umiłował ten proch.

Wasz Proboszcz O. Andrzej Mikołajczyk O.Carm
2 niedziela Wielkanocy – Niedziela Miłosierdzia – rok C 28.04.2019

01_Chyżne