Kiedy będzie lepiej?

Dlaczego nie potrafimy być wierni dobru? Chyba dlatego, że nadzieja w nas maleńka, albo i wcale jej nie ma. Nadzieję traktujemy jako oczekiwanie na przyszłość. „Kiedy będzie lepiej?” – to takie standardowe pytanie, które zdaje się o nadzieję pytać. Albo inaczej: „Może mi się uda” – czasem z myślą o jakimś przedsięwzięciu, czasem o jakiejś wygranej. Albo jeszcze inaczej: „Coś z tego będę miał” – gdy trzeba zaryzykować własnym wysiłkiem, pracą, może i pieniądzem. Owszem, to wszystko są oznaki nadziei. Ale nie o taką nadzieję chodzi. Tu trzeba wskazać na apostoła Pawła – tego z drugiego czytania. Człowieka czynu, wytężonej pracy. Tysiące kilometrów, dziesiątki odwiedzonych miast, ludzie do których szedł. Pracował, by mieć nie tylko z czego żyć, ale i z czego finansować misyjne wyprawy. Paweł był człowiekiem ogromnej, opartej na wierze nadziei.

Czas zapytać, czym jest nadzieja. Otóż nadzieja jest głębokim przeświadczeniem, że Bóg dostrzeże, zauważy i wbuduje w wielkie dzieło stworzenia każdy okruch dobra. Dlatego warto być dobrym już teraz, w tej chwili. Nawet, gdyby ludzie nie dostrzegli czynionego dobra, nawet gdyby je zmarnowali. Bo chrześcijańska nadzieja tylko w jakiejś części skierowana jest ku przyszłości. Nadzieja chrześcijanina jest osadzona w chwili obecnej, jest przekonaniem, że warto być dobrym dziś, teraz, zaraz. Bóg teraz potrzebuje mego wysiłku i trudu. Potrzebuje, ale i siłę daje. Z tej pewności rodzi się energia, by iść w życie dalej. I choć wokoło tyle zła, choć we mnie samym grzech nieraz bierze górę – mówię: warto być dobrym! A sąd ostateczny? Sąd ostateczny będzie przypieczętowaniem dobra, które czynimy teraz. Nie pytaj więc, czy i kiedy będzie lepiej. Już dziś dorzuć do wielkiego skarbca dobra choć trochę od siebie.

Wasz Proboszcz O. Andrzej Mikołajczyk O.Carm

33 niedziela zwykła 13.10.2016

01_Chyżne