Zatrzymaj się przy człowieku

Problem stary jak świat. Gdy przychodzi gość, w domu jest więcej krzątaniny. Nie muszę tłumaczyć, każdy z nas widział, każdy z nas miał z tym do czynienia. A mimo to zapraszamy gości, cieszymy się, gdy przychodzą – i nie jest to radość udawana. Tak było w domu rodzeństwa – Marty, Marii i Łazarza. Gościli Jezusa.  Zapytam z taką nutą tęsknoty: Chciałbyś, chciałabyś Jezusa zaprosić do swego domu? Choć raz? A może i częściej?

Wiem, że odpowiedź może być tylko westchnieniem. Jego już nie ma wśród ludzi w widzialnej, fizycznej postaci. Zresztą – trudno się dziwić. On jeden, a tysiące, nawet miliony zaproszeń, niemożliwe do spełnienia. Spróbujmy więc wyobrazić sobie inną sytuację. Mamy gości . Ale chcemy, by podkreślić, że z nami duchowo jest Jezus. Rodzinne i towarzyskie spotkanie zamienia się w rodzaj nabożeństwa. Modlitwa, pobożne tematy, nie wiadomo, czy wypada podać kawę, bo alkoholu na pewno nie… Wszyscy sztywni. Rozmowa się nie klei. Jakiś zgrzyt, chyba nie o to chodzi.

Uprościłem, może nawet ośmieszyłem – niejeden niedowiarek tak właśnie by to potraktował. A przecież i nie o to chodzi. Tyle spraw i tylu ludzi wokół nas. Odwiedzamy się i wtedy można, a nawet trzeba porozmawiać o bliskich, o znajomych – w końcu trzeba wiedzieć, co dzieje się w rodzinie, w sąsiedztwie, co z dziećmi, jak idą interesy i w ogóle co słychać. W natłoku spraw, osób, tematów jakoś trudno zwracać myśl ku Jezusowi, modlić się, mówić o Bogu. A tu jeszcze przygotować poczęstunek. A może jeszcze zająć się dziećmi, które się już nudzą.

Jaka jest więc złota reguła gościnności? I jak powinien gościnność kształtować chrześcijanin? Otóż taką złotą i fundamentalną regułą ludzkiej gościnności jest zasada: Zatrzymaj się przy człowieku. Nie myśl o tym, że jest gościem, nie myśl o sprawach, które być może warto załatwić, nie patrz na ewentualne pożytki i korzyści tej wizyty. Przyszedł do ciebie człowiek.

Chrześcijański wymiar gościnności – to z całym wewnętrznym przekonaniem pamiętać o przysłowiu „Gość w dom – Bóg w dom”. Bo każdy gość jest jakimś darem – choćby trudnym; jest wyzwaniem, przynosząc wieści lub przedstawiając prośby. Jest szansą oderwania się choć na chwilę od szarej codzienności. Tak często przynosi ze sobą radość i uśmiech. A jeśli nawet przyniósł swoje łzy – to mogąc go wysłuchać i pocieszyć, zyskujesz pokój. Gościsz człowieka – a obdarowuje cię Bóg. Pamiętaj o tym.

Wasz Proboszcz O. Andrzej Mikołajczyk O.Carm

16 niedziela zwykła 17.07.2016

01_Chyżne