Owoce

Gdy patrzymy na ludzi, którzy potrafili wiele dobrego zrobić w świecie, rodzi się pytanie, dlaczego wiele współczesnych wysiłków, często naszych własnych, pozostaje bezowocnymi? Widać to na polu życia społecznego i politycznego, gdy inicjatywy ludzi dobrej woli, często broniących świętych spraw i podstawowych wartości, upadają. Widać to  na polu religijnym, gdy ciekawe inicjatywy i duszpasterskie programy nie przynoszą spodziewanych owoców, a nieraz kończą się fiaskiem. Katecheza, kazania, rekolekcje, spowiedź, pielgrzymki, dni skupienia, zjazdy. Mamy czasopisma, radiowe i telewizyjne audycje, mamy mnóstwo religijnych książek. Tymczasem wydaje się, że kościoły pustoszeją, że wierzący już nie wiedzą w co wierzą, a chrześcijanie z dziesięciu przykazań pozostawili chyba tylko połowę, nie przejmując się pozostałymi.

Gdy jednak popatrzymy na takich ludzi, jak Paweł czy Barnaba, jak Blachnicki czy Bojanowski, Chmielecki, dostrzeżemy, że im też nie było łatwo budować dzieł, które podjęli. Nieraz wszystko rozsypywało się im w rękach. Nieraz musieli patrzyć na niepowodzenie swoich wysiłków. A przecież nie wycofali się z tego, co rozpoczęli. Co ich podtrzymywało na duchu? Co było dla otoczenia – by nie rzec: dla świata – znakiem rozpoznawczym ich posłannictwa? Podtrzymywała ich nadzieja, a znakiem rozpoznawczym była miłość.

Oby nie zgasła w nas wiara. Oby żywa była nadzieja. Oby trwała miłość. Wielkie słowa, ale tylko pod tym potrójnym warunkiem nasze wysiłki przyniosą trwałe owoce dobra. Aby silna była wiara, aby nadzieja dodawała sił, aby mogła zrodzić się miłość, trzeba iść razem, razem z tymi, którzy myślą, czują, działają podobnie. A wtedy i przez nas Bóg będzie działał, pomnażając dobro w świecie.

Wasz Proboszcz O. Andrzej Mikołajczyk O.Carm

6 niedziela Wielkanocna 1.05.2016

01_Chyżne